Czymże byłaby sztuka bez religijnego zamysłu tajemnicy i tego, co najważniejsze, a zarazem jakże ponura byłaby religia bez bohaterskich prób artysty, by to, co tajemnicze, wcielić w formy widzialne, by wyprowadzić wizję z ciemności serca i bezmiar nieobecności Bóstwa wypełnić światłem ludzkiego geniuszu.


Jan Paweł II wzywał usilnie do sprzeciwu wobec cywilizacji śmierci oraz gorliwego zaangażowania w dzieło budowy kultury życia i cywilizacji miłości, o której mówił:
„Cywilizacja miłości to życie oparte na prymacie etyki przed techniką, człowieka przed rzeczą, wartości duchowych przed materialnymi, miłosierdzia przed sprawiedliwością, «być» przed «mieć». Wyrazem tej cywilizacji jest kultywowanie wartości rodzinnych i przekonanie o świętości życia ludzkiego”.

. To niezwykle aktualne wezwanie jest kontynuacja proroczej strategii formacyjnej Sługi Bożego, księdza Franciszka Blachnickiego, które tu warto przypomnieć:



Nowy człowiek nie może nie tworzyć nowej kultury, bo człowiek jako osoba jest twórczy, musi wyrażać na zewnątrz te wartości, którymi żyje; musi te wartości wprowadzać w różne dziedziny życia. Ta twórczość nowego człowieka, inspirowana przez nowe spojrzenie człowieka, to właśnie jest nowa kultura. Dlatego działalność prawdziwie chrześcijańska, prawdziwie chrześcijańska obecność w świecie nie może zamknąć się tylko w sprawach wewnętrznych, ale we wszystkich dziedzinach życia nowy człowiek musi podejmować inicjatywy zmierzające do wprowadzenia właściwego, Bożego ładu, nowy człowiek musi budować szeroko pojętą nową kulturę.

Dzięki łasce Bożej, już od niemal piętnastu lat staramy się w naszej Wspólnocie realizować program formacyjny dla nowej kultury, który obejmuje szeroko rozumianą formację duchową, intelektualną, emocjonalną i społeczną.



Bardzo ważnym ogniwem tego projektu są wyjazdy rekolekcyjne, dotyczy to szczególnie rekolekcji sylwestrowych, do miejsc o walorach historycznych, artystycznych i duchowych. Dla nas znamienne są słowa, które Dostojewski włożył w usta tytułowej postaci jednej ze swych powieści „ Piękno zbawi świat”, oraz, następujące po nim zapytanie: „ Jakież piękno zbawi świat?”. Odpowiedź, jako wynik poszukiwań i miłości piękna (filokalia) streszcza pisarz w szczerym wyznaniu: „Na świecie jest tylko jedna doskonale piękna postać– to Chrystus– i już pojawienie się tej bezmiernie, nieskończenie pięknej postaci samo w sobie jest cudem niepojętym”. Postanowiliśmy zatem piękna szukać.

Mówi się często o charyzmacie miejsca o tajemnicy, albo jakimś szczególnym przesłaniu, które takie miejsce nam oferuje. Wiedząc o tym przemierzamy w ramach rekolekcyjnej wędrówki nasz kraj ucząc się miłości Ojczyzny, Kościoła, poznając wspaniałych i godnych naśladowania bohaterów i niezwykłe inicjatywy jakie z wielkim poświęceniem podejmowali oni. Doświadczenie to jakby rodzaj wielowymiarowej, monumentalnej księgi żywota świętych. Okazuje się, że historia miejsc to zawsze jest historia ludzi. Przez wieki chrześcijanie kształtowali w następujących młodych pokoleniach godne podziwu cnoty czytając żywoty świętych. Tak więc, w tym doświadczeniu "rekolekcji w drodze" otrzymujemy tak naprawdę rodzaj "Piątej Ewangelii" czy swoistej "Ziemi świętej" znaczonej pomnikami ofiarnej miłości, piękna budowli, obrazów i rzeźb, wspaniałości przyrody.


Praktykowane w życiu prywatnym i społecznym cnoty, ład i porządek przestrzeni, kultura wzajemnych odniesień- wszystko to miało swoje niewątpliwe źródło w Ewangelii, w wezwaniach Słowa: "czyńcie sobie ziemie poddaną" .. . "cokolwiek czynicie z serca wykonujcie, jak dla Pana".


Niepodważalną wartość sztuki i jej związek z religią dobitnie zdefiniował Heschel:

„Zostały sobie poślubione. Sztuka stała się partnerką religii, a ich intymny związek okazał się niezwykle płodny. Jedynie dzięki religii i kultowi świadomość wyższych praw mogła dojrzeć i zostać narzucona „artyście, który w przeciwnym razie puściłby wodze wyobraźni stylu”. Tutaj, w świątyni, artyści podjęli pierwsze kroki w kierunku tego, co wzniosłe.

Religia i kult inspirowały artystę do wykonywania wizerunków pełnych majestatu, wspaniałych świątyń i napawających czcią ołtarzy, które z kolei pobudzały serce oddających cześć do większej pobożności.
Czymże byłaby sztuka bez religijnego zamysłu tajemnicy i tego, co najważniejsze, a zarazem jakże ponura byłaby religia bez bohaterskich prób artysty, by to, co tajemnicze, wcielić w formy widzialne, by wyprowadzić wizję z ciemności serca i bezmiar nieobecności Bóstwa wypełnić światłem ludzkiego geniuszu.
Prawica artysty usycha, kiedy zapomina on o tym, że Bóg jest najważniejszy, a serce religijnego człowieka nie jeden raz ogarnęła drętwota, gdy zabrakło śmiałej ręki artysty. Sztuka zdawała się jedynym objawieniem wobec przepastnego milczenia Bóstwa. Widok wielkich dzieł sztuki wprawia nas w podziw.
W najgłębszym sensie tych słów przedstawiają one ludzką próbę wysławiania dzieł Bożych.”




Niezwykłe miejsca, które budziły i inspirowały naszą wrażliwość podczas rekolekcji sylwestrowych i wakacyjnych oraz krótszych wyjazdów w ramach dni skupienia to: Lanckorona- Kalwaria Zebrzydowska, Kraków- Staniątki, Szamotuły- Gniezno, Czarna Góra - Tatry, Czarna Skomielna- Tyniec, Jarosław, Kalwaria Pacławska- Lwów, Kodeń, Swarzewo- Oliwa, Gdańsk- Malbork, Toruń- Blizne, Zdżary- Nowe Miasto .

Ta imponująca wędrówka nie odbywa się jedynie w przestrzeni geograficznej, ale przede wszystkim jest praktycznym zapoznawaniem wielkich i wspaniałych duchowości, takich jak benedyktyńska, cysterska, pasyjna, franciszkańska czy duchowość Nazaretu.

Zawsze jest to spotkanie z ludźmi, żywymi spadkobiercami autentycznych mistrzów życia chrześcijańskiego. To życie według Ewangelii okazywało się niezwykle owocne, zresztą zgodnie z pragnieniem Jezusa "abyście szli i owoc przynosili i aby wasz owoc trwał", oraz " Ojciec mój przez o dozna chwały, ze owoc obfity przyniesiecie...".
To doświadczenie piękna często okazuje się bolesną konfrontacją naszego jedynie doraźnego nastawienia na spontaniczne i tuzinkowe dokonania (nieszczęsnego i modnego typu kopiuj- wklej) z prawdziwymi, imponującymi pomnikami egzystencji bogatej, hojnej i dalekowzrocznej. Przypomina się tutaj anegdotyczne doświadczenie w Staniątkach, gdzie syn fundatorów pierwszego opactwa Benedyktynek w Polsce otrzymał frapujące imię Dojutrek, gdyż miał zaledwie kilka godzin życia przed sobą. Poznawaliśmy wtedy właśnie nasze imiona, oznaczające misje i naturę, z przestrogą, by nie było to imię Dojutrek.

Świadectwo dzieł trwałych,doniosłych, treści uniwersalnych, wiecznych i obiektywnych jest nieodzowne dziś jako lekarstwo na lansowane fałszywe postawy skrajnych indywidualizmów, subiektywizmów i egoistycznej ciasnej małoduszności.
W ostatnich latach ten wypróbowany i dobrze funkcjonujący już projekt wzbogacił się o dodatkowe wyjazdy majowe oraz wakacyjne małych grup braterskich (chyba za sprawą St. Hozjusza, któremu niniejszym dziękuję). Udało się nawiedzić Rzym i Wilno a w ostatnim czasie Pragę.
Podczas tych wypraw wielkiemu ładunkowi piękna i głębokich treści towarzyszy wysiłek budowania więzi odpowiedzialności i troski. To sprawdzian : jak długo i na jak wartościowej płaszczyźnie mogę być z braćmi. Doskonała okazja, by wyzbyć się emocjonalnych pozorów więzi na rzecz bliskości zbudowanej na solidnym , wartościowym fundamencie. Jest to okazja, by zamiast przygodnych i przelotnych relacji emocjonalnych budować trwałą i obiecującą strukturę formacyjną.

Imponująca katedra św. Wita w Pradze "skamieniała scholastyka" opowiada o wysiłku wspólnotowym,o rzetelności "pracy benedyktyńskiej" , o nadludzkiej sile witalnej i radości życia zaklętej w niemal jubilerskich formach w twardym kamieniu. Pozwolono nam odprawić tam Eucharystie: " Blask witraży, porównywany do blasku kamieni szlachetnych, przypomina wspaniałość mająca swe źródło w „Ojcu świateł” i spływającą – przez Jego Syna – na odrodzony świat". Podczas liturgii w tej urzekającej aurze szczególnie dotknęło mnie wezwanie "w górę serca". Ostatni raz tak mocno odebrałem to liturgiczne wezwanie (a wypowiadam je przecież codziennie) w czasie naszych Eucharystii w wysokich Tatrach. Jakie to góry przed nami? Jakie wysokości?
Piękno dzieła architektonicznego powinno udzielać swego światła duszy, żeby ją prowadzić do Chrystusa.

Z nie mniejszą siłą namaszczonego piękna działały liczne świątynie kontrreformacyjne, czyli barokowe, szczególnie jezuickie. W tych szerokich wnętrzach, śmiałych, nie bojących się żywego koloru, marmuru i złota, brzmi nadal obrona katolicyzmu, imponująca chrześcijańska duma. Radość i chluba bycia dzieckiem Bożym wezwanym do życia szlachetnego i świętego i do radosnego nieba, wylewającego się razem z gromadami aniołów i świętych z kapryśnych sklepień. Wszędzie, wszędzie Biblia w sugestywnych obrazach oraz godni podziwu bohaterowie wiary: Ojcowie Kościoła, Święci wojownicy, królowie i asceci.




Niezliczone budowle miasta, chyba najpiękniejszego w Europie, rozłożyły się na malowniczych wzgórzach po obu stronach rwącej rzeki niczym stado kurcząt pod skrzydłami ogromnej opiekuńczej kwoki, którą żywo przypomina niebotyczna katedra. Misternie rzeźbiony kamień, traktat teologiczny uduchowionych architektów łączący ziemię i niebo. Ta konfiguracja jest sugestywną metaforą żywotnych sił płynących z chrześcijańskiej wiary, która ukształtowała całą kulturę życia i miłości, z jej najlepszymi zdobyczami.

/>Chwała Panu za błogosławieństwo piękna. Za ten zaszczyt poznawania dzieł uświęconego łaską geniuszu dzieci Bożych.


Przypomnijmy sobie, że Jan Paweł II chętnie nawiedzał miejsca piękne, historyczne. Lubił góry i jeziora, kontemplował Boga we wspaniałości natury. Pozostawił nam przykład, który nieśmiało próbujemy naśladować.
Dla zachęty, byśmy doceniali i kontynuowali odważnie ten projekt wybrałem kilka wypowiedzi Błogosławionego Papieża Polaka kierowanych do artystów i ludzi kultury. W tych krótkich tekstach objawia się powaga kultury, jej wielkie znaczenie w dziele nowej ewangelizacji:

Racją istnienia sztuki sakralnej jest objawianie „wizerunku boskiej natury, odciśniętego w stworzeniu...”. Jest kontynuacją Wcielenia Słowa – najwyższego Artysty, „naśladowaniem Go w dziełach i czynach”.


Artysta powołany jest do kształtowania obrazu świata według Bożej wizji, którą rozpoznaje dzięki szczególnej wrażliwości na widzialne dobro, czyli piękno. Ono to staje się powołaniem artysty, przyrównywanym przez Papieża za Bethowenem, do misji kapłańskiej. Misja ta polega na sięganiu po wartości zdecydowanie przekraczające samą sferę użyteczności. Jak kapłan wierny powołaniu obcuje z transcendencją, tak artysta przez miłość piękna, wychodzi poza świat materii. Poddaje się sile przyciągania wieczności, „dziełem swego talentu, swego geniuszu, stara się przekroczyć granicę przemijania i śmierci ]

„Nasza posługa wymaga waszej współpracy, bo jak wiecie, polega ona na głoszeniu i przybliżaniu umysłom i sercom świata ducha, świata tego, co niewidzialne i zrozumiałe dla rzeczy niewidzialnych – to wasz zawód i powołanie. Wasza sztuka polega właśnie na porywaniu skarbów ze świata ducha i przyodziewaniu ich w słowa, barwy, formy... Wy macie jeszcze ten przywilej, że możecie jeszcze w samym akcie, w którym czynicie świat ducha przystępnym i zrozumiałym zachować jego niewysłowioność, jego transcendencję, jego tajemnicę”
]

nie uszło Waszej uwadze, w jakim stopniu, osobiście i przy pomocy współpracowników, zamierzam poświecić się problemom kultury, nauki i sztuki. Jest to ważna dziedzina, w której toczy się gra o przyszłość Kościoła i świata u schyłku naszego stulecia

Kieruję do was wezwanie, byście na nowo odkryli głęboki wymiar duchowy i religijny sztuki, który w każdej epoce znamionował najwznioślejsze jej dzieła (...)
Na progu trzeciego tysiąclecia życzę wam wszystkim, drodzy artyści, abyście doznali twórczych natchnień ze szczególną siłą. Oby piękno, które będziecie przekazywać pokoleniom przyszłości, miało moc wzbudzenia w nich zachwytu! W obliczu świętości życia i człowieka, w obliczu cudów wszechświata zachwyt jest jedyną adekwatną postawą.


Obyśmy uratowali świat poprzez piękno
(...)


Warto poznawać Tradycję chrześcijańską dla osobistego rozwoju oraz dla odparcia kłamliwej propagandy odmawiającej Kościołowi szacunku i podziwu dla imponujących dokonań nie tylko na polu teologii , ale we wszystkich dziedzinach kultury. Ojciec święty Benedykt XVI, niedościgły obrońca chwalebnej tradycji katolickiej, w swoich przemówieniach chętnie ucieka się do przykładów czerpanych z dawnej architektury i sztuki. Myśl Papieża jest tu szczególnym przewodnikiem w umiejętności rozumienia i interpretacji chrześcijańskiej sztuki. Okazuje się, że każdy niemal detal, każdy fragment zadziwiających struktur artystycznych dawnych świątyń i zdobiących je dzieł malarstwa i rzeźby mają swe znaczenie, ważne przesłanie i działają na naszą wyobraźnie często nawet bez naszej świadomości. Oto przykłady dwóch kazań papieskich, w których wyjaśnia tajemnicę Kościoła i sposób jego współczesnego postrzegania na podstawie sztandarowych budowli neogotyckich: Sagrada Familia w Barcelonie oraz Katedry świętego Patryka w Nowym Jorku.
Jestem szczególnie rad, że zgromadziliśmy się w katedrze św. Patryka. Może bardziej niż jakikolwiek inny kościół w Stanach Zjednoczonych miejsce to znane jest i kochane jako „dom modlitwy dla wszystkich narodów” (por. Iz 56, 7; Mk 11, 17). Każdego dnia tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci wchodzą przez jej drzwi i znajdują pokój w jej murach. Arcybiskup John Hughes, który – jak nam przypomniał kardynał Egan – był inicjatorem budowy tej czcigodnej budowli, chciał wystawić ją w czystym stylu gotyckim. Chciał, aby ta katedra przypominała młodemu Kościołowi w Ameryce o wielkiej tradycji duchowej, której był spadkobiercą, i żeby była dla niego natchnieniem do lepszego wnoszenia tego dziedzictwa w budowę Ciała Chrystusa w tym kraju. Chciałbym zwrócić waszą uwagę na niektóre aspekty tej przepięknej struktury, które jak mi się wydaje służyć mogą za punkt wyjścia refleksji nad naszymi szczególnymi powołaniami w jedności tego mistycznego Ciała. Pierwszy aspekt dotyczy okien z witrażami, przez które do środka dostaje się mistyczne światło. Widziane z zewnątrz okna te wydają się mroczne, ciężkie, wręcz ponure. Kiedy jednak wejdzie się do kościoła, ożywają one niespodziewanie; odbijając przechodzące przez nie światło, ukazują cały swój splendor. Wielu pisarzy – tu w Ameryce możemy przypomnieć Nathaniela Hawthorne’a – wykorzystywali obraz witraży dla opisania tajemnicy samego Kościoła. Dopiero od środka, dzięki doświadczeniu wiary i życia Kościoła, widzimy Kościół taki, jakim jest rzeczywiście: zatopiony w łasce, promieniejący urodą, przyozdobiony rozlicznymi darami Ducha. Wynika z tego, że my, którzy żyjemy życiem łaski w komunii Kościoła, wezwani jesteśmy do przyciągania wszystkich ludzi do wnętrza tej tajemnicy światła. Nie jest to zadanie łatwe w świecie, który może być skłonny do patrzenia na Kościół, jak na te witraże, „z zewnątrz”: w świecie, który głęboko odczuwa potrzebę duchowości, lecz trudne wydaje mu się „wejście” w tajemnicę Kościoła. Także dla niektórych z nas w jego wnętrzu światło wiary może być osłabione przez rutynę, a splendor Kościoła przyćmiony przez grzechy i słabości jego członków. Przyćmienie to może brać się także z przeszkód napotykanych w społeczeństwie, które czasem wydaje się zapominać o Bogu i irytować się w obliczu najbardziej elementarnych wymogów chrześcijańskiej moralności. Wy, którzy poświęciliście swe życie dawaniu świadectwa miłości Chrystusa i budowie Jego Ciała, wiecie z codziennych kontaktów z otaczającym nas światem, jak czasem bywa kuszące poddanie się frustracji, rozczarowaniu czy wręcz pesymizmowi w odniesieniu do przyszłości. Jednym słowem, nie zawsze łatwo jest ujrzeć światło Ducha wokół nas, blask zmartwychwstałego Pana, który oświeca nasze życie i napawa nową nadzieją w swe zwycięstwo nad światem (por. J 16, 33). Inną zachwycającą świątyni, którą po 100 latach budowy konsekrował papież Benedykt XVI jest Sagrada Familia w Barcelonie. W homilii podczas Mszy konsekracyjnej Papież przypomniał, że twórcą tej świątyni był Antonio Gaudí, genialny architekt i konsekwentny chrześcijanin. Dokonał czegoś, co jest dzisiaj jednym z największych zadań: przezwyciężać rozdźwięk między sumieniem ludzkim i chrześcijańskim, między egzystencją w świecie doczesnym a otwarciem na życie wieczne, między pięknymi rzeczami a Bogiem jako Pięknem. Swym dziełem wskazuje on nam, że Bóg jest prawdziwą miarą człowieka. Inicjatorzy budowy tego kościoła chcieli pokazać światu miłość, pracę i służbę przeżywane przed Bogiem tak, jak Święta Rodzina z Nazaretu. Ojciec Święty przypomniał, że „jedyny Chrystus zakłada jedyny Kościół; to On jest skałą, na której wznosi się nasza wiara” i wezwał, aby „razem pokazywać światu oblicze Boga, który jest miłością i jako jedyny może odpowiedzieć na pragnienie pełni człowieka”. „Jest to wielkie zadanie pokazania wszystkim, że Bóg jest Bogiem pokoju, a nie przemocy, wolności, a nie przymusu, zgody, a nie niezgody” – powiedział papież. Zwrócił uwagę, że poświęcenie tej świątyni Świętej Rodziny przypada w czasie, gdy „człowiek usiłuje budować swe życia poza Bogiem, jak gdyby nie miał Mu nic do powiedzenia”. „Gaudí pokazuje nam swym dziełem, że Bóg jest prawdziwą miarą człowieka. Że tajemnica prawdziwej oryginalności polega, jak mawiał, na powrocie do początku, którym jest Bóg” – powiedział Benedykt XVI i podkreślił, że genialny architekt, otwierając swego ducha na Boga, „był w stanie stworzyć w tym mieście przestrzeń piękna, wiary i nadziei, która prowadzi człowieka na spotkanie z Tym, który jest samą prawdą i pięknem”. Poświęciliśmy tę uświęconą przestrzeń Bogu, który nam się objawił i oddał w Chrystusie, aby być ostatecznie Bogiem z ludźmi. Słowo objawione, człowieczeństwo Chrystusa i Jego Kościół są trzema najwyższymi wyrazami Jego przejawu i oddania się ludziom. „Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus" (1 Kor 3,10-11) - mówi św. Paweł w drugim czytaniu. Pan Jezus jest kamieniem, który dźwiga ciężar świata, który utrzymuje spójność Kościoła i który przyjmuje w ostateczną jedność wszystkie zdobycze ludzkości. W Nim mamy Słowo i obecność Boga i od Niego Kościół otrzymuje swe życie, swą naukę i swą misję. Kościół nie zawiera w sobie treści sam z siebie; jest powołany do bycia znakiem i narzędziem Chrystusa, w czystym posłuszeństwie Jego władzy i w całkowitej służbie Jego nakazom. Jedyny Chrystus zakłada jedyny Kościół; to On jest skałą, na której wznosi się nasza wiara. Wspierani w tej wierze próbujmy razem pokazywać światu oblicze Boga, który jest miłością i jako jedyny może odpowiedzieć na pragnienie pełni człowieka. Jest to wielkie zadanie pokazania wszystkim, że Bóg jest Bogiem pokoju, a nie przemocy, wolności, a nie przymusu, zgody, a nie niezgody. Tak oto architekt wyrażał swe uczucia: „Świątynia jest jedyną rzeczą, godną przedstawiania uczucia narodu, jako że religia jest najbardziej wzniosłą sprawą w człowieku". To potwierdzenie Boga niesie z sobą najwyższe potwierdzenie i troskę o godność każdego człowieka i wszystkich ludzi: „Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga? (...) Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście" (1 Kor 3,16-17). Tak oto zjednoczone są prawda i godność Boga z prawdą i godnością człowieka. Poświęcając ołtarz tej świątyni, uważając Chrystusa za jego fundament, przedstawiamy światu Boga, który jest przyjacielem ludzi i wzywamy ludzi, aby byli przyjaciółmi Boga. Jak poucza nas przykład Zacheusza, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia (por. Łk 19,1-10), jeśli człowiek pozwala Bogu wejść w swoje życie i w swój świat, pozwala, aby Chrystus żył w jego sercu, nie będzie tego żałował, ale doświadczy radości dzielenia swego własnego życia, będąc przedmiotem Jego nieskończonej miłości. Z inicjatywą budowy tej świątyni wystąpiło Stowarzyszenie Przyjaciół Świętego Józefa, którzy chcieli poświęcić ją Świętej Rodzinie z Nazaretu. Od samego początku ognisko domowe, tworzone przez Jezusa, Maryję i Józefa, było uważane za szkołę miłości, modlitwy i pracy. Zleceniodawcy tej świątyni chcieli pokazać światu miłość, pracę i służbę, przeżywane przed Bogiem tak, jak żyła tym Święta Rodzina z Nazaretu. Warunki życia bardzo się zmieniły a wraz z nimi dokonał się ogromny postęp w dziedzinie techniki, na płaszczyźnie społecznej i kulturalnej. Nie możemy zadowalać się tym postępem. Razem z nim winien dokonywać się zawsze postęp moralny, jak uwaga, ochrona i pomoc, okazywane rodzinie, gdyż wielkoduszna i nierozerwalna miłość mężczyzny i kobiety jest skuteczną ramą i podstawą życia ludzkiego w okresie jego ciąży, narodzin, wzrastania i naturalnego kresu. Tylko tam, gdzie istnieją miłość i wierność, rodzi się i trwa prawdziwa wolność.