Jakub

Historia mojego życia w Duchu Świętym zaczęła się niecałe 5 lat temu. Byłem wtedy zbuntowanym młodzieńcem w wieku 17 lat. Bóg był dla mnie kimś dalekim, a ja codziennie mówiłem Mu, że nic od niego nie chcę. Trwało to do czas, kiedy pojechałem na I° Oazy Nowego Życia.

Jakub

Historia mojego życia w Duchu Świętym zaczęła się niecałe 5 lat temu. Byłem wtedy zbuntowanym młodzieńcem w wieku 17 lat. Bóg był dla mnie kimś dalekim, a ja codziennie mówiłem Mu, że nic od niego nie chcę. Trwało to do czas, kiedy pojechałem na I° Oazy Nowego Życia.

Gdy jechałem na te rekolekcje pomyślałem, że może one są dla mnie szansą na zmianę smutnego i pełnego wewnętrznej agresji życia. Oczywiście nie zawiodłem się. Od pierwszych dni Bóg objawił swoją miłość ku mnie, a świadectwo animatora ukazało mi, że życie z Jezusem jest jak najbardziej możliwe, oraz, że jest ono pełne radości.

Właśnie na tych rekolekcjach otrzymałem chrzest w Duchu Świętym. Pan obdarzył mnie charyzmatami, a ja nawet nie wiedziałem, czym są charyzmaty. Dopiero po powrocie uświadomił mnie wujek, który jest księdzem. Wspomnę tylko, że w czasie tych rekolekcji Jezus uzdrowił ojca kolegi, któremu lekarze nie dawali najmniejszych szans na przeżycie, a żaden szpital w Polsce nie chciał go operować.

Pierwszym charyzmatem jaki otrzymałem był charyzmat radości. Później (tzn. dwa dni po chrzcie w Duchu Świętym) otrzymałem charyzmat proroctwa. Zapragnąłem także modlić się wstawienniczo, gdyż odkryłem, że modlitwa wstawiennicza jest jedną z najpiękniejszych form wyrażania miłości braterskiej.

Nie było mi dane posługiwać charyzmatami po rekolekcjach. Jak już wspomniałem miałem wtedy 17 lat, a w mojej wspólnocie nie było otwarcia na tego typu dary. Jedynym charyzmatem jakim posługiwałem był charyzmat uwielbienia. Do końca szkoły średniej prowadziłem diakonię uwielbienia.

Wszystko się zmieniło, gdy zacząłem studiować filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tam też trafiłem do wspólnoty "Oblubienica Ducha Świętego" przy Duszpasterstwie Akademickim KUL. Na początku nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Gorąco pragnąłem modlić się za innych, ale do posługi zapraszane były osoby, które odbyły Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Ja takich rekolekcji jeszcze nie miałem za sobą, ale w związku z jakimiś uzdolnieniami muzycznymi (np. nie fałszuję jak śpiewam) zostałem zaproszony do diakonii uwielbienia. Jednak nie zrezygnowałem ze wstawiennictwa i zacząłem wstawiać się za ludźmi na modlitwie osobistej.

Przez okres pierwszego roku studiów Jezus bardzo szybko przemieniał moje życie, obdarzał nowymi darami. To obdarowywanie odbywało się zawsze na modlitwie osobistej. I zawsze dla jakiejś konkretnej posługi. Nigdy też nie traktowałem charyzmatów jako jakiegoś szczególnego wyróżnienia ze strony Jezusa. Charyzmaty są dla mnie czymś naturalnym i danym dla wszystkich.

Na drugim roku studiów Pan powołał mnie do innej wspólnoty, a mianowicie do wspólnoty "Jezus Żyje wśród studentów" przy Duszpasterstwie Akademickim UMCS. Tam też przeżyłem Seminarium Odnowy w Duchu Świętym i obdarzył darami potrzebnymi do posługi w tej wspólnocie.

W chwili obecnej jestem liderem tej wspólnoty. Mam 21 lat, prawie pięć lat temu odkryłem Boga w swoim życiu. Trzeci rok jestem w Odnowie w Duchu Świętym. Może ktoś powiedzieć, że bycie odpowiedzialnym we wspólnocie to duży ciężar i obowiązek. Całkowicie się z nim zgodzę. Bardzo trudno jest pogodzić obowiązki na uczelni z obowiązkami wobec wspólnoty, a nie wspomnę już o życiu prywatnym. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że bez Duch Świętego i jego darów jest to niemożliwe.

Przez ten krótki czas widziałem wiele dzieł, które działał Jezus mocą Ducha Świętego. Byłem świadkiem uzdrowień cielesnych, jak i tych duchowych. Widziałem jak złe duchy drżą na dźwięk imienia Jezus. Widziałem ludzi odzyskujących wiarę, nadzieję i miłość. Jednym słowem widziałem jak Ewangelia spełnia się w konkretnym ludzkim życiu.

Przez życie z Jezusem i przez posługę charyzmatami Bóg nauczył mnie zaufania do siebie. Powoli odkrywam dziecięctwo boże. Uczę się bezinteresownej miłości do bliźnich. Już teraz mogę powiedzieć, że Pan uwolnił mnie od wstydu bycia Chrześcijaninem, a szczególnie Katolikiem. Przez posługę wstawiennictwem Jezus otworzył mnie na braci. Już nie uciekam przez ludźmi, ale staram się wychodzić ku nim z miłością i zrozumieniem ich problemów. Przez posługę odpowiedzialnego Pan uczy mnie organizacji swoich zajęć, porządkowania swojego życia. Nadmienię, że pomagam w wakacje tacie w prowadzeniu firmy handlowej, a przecież nie studiowałem zarządzania.

Zarysowałem w dużym skrócie to, co Jezus zrobił w moim życiu i jak powołał mnie do Jego służby. Nie wiem jaka będzie moja przyszłość, a wierzę, że On zaopiekuje się nią w możliwie najlepszy sposób. Wiem, że bez Jego miłości i jej konsekwencji nie byłbym tak szczęśliwy i radosnym młodym człowiekiem jakim teraz jestem. W tym wszystkim niech Bóg będzie uwielbiony.