„Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6). Takie słowa z Ewangelii św. Jana przyświecały tegorocznym rekolekcjom wakacyjnym. Rekolekcje odbyły się w dniach od 20 do 27 sierpnia w Ośrodku Rekolekcyjno-Wypoczynkowym pw. Miłosierdzia Bożego w Zakopanym-Cyrhli. Rekolekcje wakacyjne Cyrhla 2011
„Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6). Takie słowa z Ewangelii św. Jana przyświecały tegorocznym rekolekcjom wakacyjnym. Rekolekcje odbyły się w dniach od 20 do 27 sierpnia w Ośrodku Rekolekcyjno-Wypoczynkowym pw. Miłosierdzia Bożego w Zakopanym-Cyrhli.
Naszemu wyciszeniu, kontemplacji i wspólnemu wzrostowi towarzyszyło piękno otaczających nas gór. Oprócz tradycyjnego przebiegu rekolekcji, czyli modlitwy, Lectio divina, konferencji ojca Cypriana, tańców Izraela, grup tożsamościowych, przemierzaliśmy szlaki górskie i podziwialiśmy z bliska piękno dzieł Bożych. Na całodniowe wyprawy w Tatry poświęciliśmy dwa dni z tygodniowych rekolekcji. Najpierw wybraliśmy się nad Czarny Staw Gąsienicowy, potem nad Dolinę Pięciu Stawów Polskich i nad Morskie Oko. Medytowaliśmy fragmenty Pisma Świętego podziwiając jednocześnie piękno gór i słuchając szumu strumieni czy wodospadów. Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym celebrowaliśmy niedzielną Eucharystię. Niezwykłym doświadczeniem było również przygotowanie nad jednym z Doliny Pięciu Stawów Mszy Świętej w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Na Eucharystię zapraszaliśmy również turystów.
Swoją obecnością podczas rekolekcji zaszczyciła nas pani prof. Wanda Półtawska, która podzieliła się swoim świadectwem, a także wygłosiła dla nas konferencje. Spotkała się również z grupą tożsamościową kobiecą i męską.

Rekolekcje sierpniowe można opisać sięgając po metaforę wspinaczki wysokogórskiej. Jako że coroczne rekolekcje styczniowe i sierpniowe są modelem formacyjnym Wspólnoty- można tą metaforę wędrówki, wspinaczki rozciągnąć na całe nasze zaangażowanie. Tu przypominają się słowa Heschela: “ Człowiek musi z uporem wspinać się na szczyty, aby później móc przetrwać w dolinach”.
Wierzę, że nasz wspólny powrót w góry (kiedyś rekolekcje odbywały się w górach) oznacza powrót do rzetelnego wysiłku przekraczania własnych “stref bezpieczeństwa” , które w wielu sytuacjach nie są już aktualne, nie zabezpieczają, zgodnie z ich pierwotnym i krótkotrwałym funkcją, lecz stają się więzieniem i śmiertelną pułapką. ZATRZYMUJĄ w niedojrzałej postawie infantylizmu, niedorzecznych lęków i mechanizmów wyparcia.
Codzienne eucharystyczne sursum corda- w górę serca jest jedynym właściwym kierunkiem dla Bożego dziecka.
Bezpieczeństwo wędrówki wysokogórskiej uzależnione jest od posiadania mapy oraz umiejętności jej odczytania. W programie rekolekcji (już mocno utrwalonym i wypróbowanym przez lata praktyki oraz sformalizowanym przez regulamin) znalazła się szkoła Lectio, czyli duchowego czytania Biblii, która jest pierwszą i niezastąpioną mapą. Ta lektura, by była owocna musi mieć klimat samotności (choć namiastek), milczenia i dobrego rytmu. Trzeba docenić tę szkołę rekolekcyjną, a wtedy wiele tych lekcji uda się wprowadzić w naszą codzienność. Naprawdę o to chodzi, by nasze dziś wypełniał rytm, głębia i mądrość. Pozostałe praktyki rekolekcyjne zyskały więcej waloru ćwiczeniowego, co należy praktykować nadal w diakoniach, na spotkaniach poniedziałkowych oraz w indywidualnej drodze formacji. Dobrze będzie jeśli osoby posiadające ojców duchownych będą ich prosić o zadawanie ćwiczeń.
Zmieniamy się jedynie dzięki łasce Bożej, która zstępuje na wytrwałych w treningu zawodników, a którą skutecznie płoszy duch lenistwa i niedbalstwo. A ci , którzy ojców duchownych wciąż jeszcze nie mają, albo nie traktują ich zbyt serio, muszą do tej wielkiej łaski dojrzeć. Tak! Stara maksyma chrześcijańska mówi, że mistrz przychodzi, kiedy uczeń jest gotowy. Nie masz duchowego ojca. Nie masz mistrza. To niepokojące: "Człowiek nie odstąpił zbyt daleko od brzegu chaosu. W świecie rozbrzmiewa oszalałe wezwanie do nieładu. Ludzi, którzy nie są wolni, przeraża propozycja zaakceptowania duchowego przewodnictwa. Kojarząc wewnętrzną kontrolę z zewnętrzną tyranią, woleliby raczej cierpieć, niż podlegać duchowemu autorytetowi. Tylko wolni ludzie, gotowi do rezygnacji z kaprysów, nie utożsamiają swego opanowania z poddaniem". A.J Heschel Przewodnictwo w życiu chrześcijańskim jest rzeczą fundamentalną. Górska wyprawa odbywa się pod kierunkiem przewodnika. Innej opcji nie ma. Góry są niebezpieczne i bezwzględne, tak jak niebezpieczne i bezwzględne dla nieroztropnych śmiałków są tajemne przestrzenie życia duchowego. Całe życie jest trudne, ale dopiero arcy-trudne jest życie duchowe. Kościół od starożytności uczył, zgodnie ze słowami i praktyką Jezusa (jedynego Mistrza) , że mamy być uczniami.
Każdy we Wspólnocie, również Pasterz i Lider, ma nieustannie prosić Jezusa o pokorne i proste serce ucznia. Wielu z nas zbyt szybko chce uchodzić za nauczycieli. Święty Jakub ostrzega, że Bóg taką pożądliwość osądzi surowo.
Nasz tegoroczny przewodnik rekolekcyjny był niezwykły. W tym miejscu przypomnę, bo jest to wielka łaska spotykająca Wspólnotę od wielu lat całą galerię znakomitych przewodników, których przysyłał nam Duch Święty. Czy rzeczywiście jesteśmy ich uczniami. Oto oni: Marcin Jakimowicz, Ojciec Jacques Filip, Grzegorz Górny, Robert Tekieli, Leszek Dokowicz, Jan Pospieszalski, Ojciec Pierr Agila, Krysia Szopczyk, Jan Budziaszek, Prof. Karol Klauza, Ojciec Nikodem Boldys. Obecność Pani Wandy Półtawskiej oznaczała przybliżenie charyzmatu przyjaźni grupy osób od wczesnej młodości związanych z Karolem Wojtyłą. Ludzie ci zakładali rodziny, angażowali się zawodowo i społecznie, a jednocześnie nigdy nie opuścili swojego duchowego mistrza i przyjaciela.Teraz pozostali nieliczni, jak dr Półtawska, którzy kontynuują jego misję. To prawdziwa przyjaźń. Mam nadzieję, że ten wymiar wydarzenia rekolekcji nam nie umknie. To jest też niewątpliwie model relacji i zaangażowania.
Następnie, niezwykle doniosłą sprawą była obecność pośród nas osoby z samego serca Kościoła. Przy dzisiejszych niebezpiecznych prądach liberalnych, radykalna nauka o miłości, seksualności, małżeństwie i rodzicielstwie jest bezcennym i deficytowym skarbem.
Sam temat rekolekcji jest dla Wspólnoty szalenie ważny i trudny. Dlatego też rekolekcje poprzedził czas dość intensywnej walki duchowej i zapewne dla wielu długo jeszcze będzie trwał pośród różnych wojen i partyzanckich ataków. Nie należy się temu dziwić.
Mam nadzieję, że w programie na nowy etap formacji pourlopowej damy pierwsze miejsce tematyce przygotowania do przeżywania przyjaźni, miłości oraz budowania chrześcijańskiej wizji małżeństwa oraz rodziny. Jest tu do zrobienia bardzo wiele. Na początek poprosiłem Liderów i animatorów o podjęcie w diakoniach studium wybranych encyklik papieskich. To już zostało rozpoczęte. Brakuje natomiast entuzjazmu i radości zaangażowania. Lekarstwem na to jest wiara , że radosnego dawcę Bóg miłuje. Zatem, bez radosnego oddania formacji nigdy nie poznasz smaku prawdziwej miłości. Stawka jest wielka!

Wyprawa górska wymaga wreszcie współpracy całego zespołu. Doświadczenie gór przynosiło również wezwanie do podjęcia na nowo wysiłku pokonywania różnych form egoizmów, nabywania ducha wyrzeczenia i świętej rezygnacji dla dźwigania brzemion braci.
Ciągle musimy się uczyć odpowiedzialności nie tylko za siebie samych (to bardzo ważna umiejętność) ale i odpowiedzialności za całą grupę. Również całej grupie winniśmy wynagradzać naszą niewierność. Górskie szczyty, które chcemy zdobywać oddzielają od siebie rozlegle doliny. One to wnoszą nowy walor pokory. Trzeba wiele razy zejść w dól do takiej może niezbyt ciekawej doliny, aby móc wspiąć się z nowym zapałem i radością na kolejny, jeszcze wyższy szczyt. To też jest model zdrowego rytmu, z którym trzeba się pojednać.
Co w tobie jest godne umiłowania, co w tobie mogę pokochać? Oto właściwe pytanie i godny rozważenia problem. Rekolekcje z tym i wieloma jeszcze doniosłymi pytaniami utwierdzają mam nadzieję wszystkich w przekonaniu, że mamy jako pokorniejący (bo jeszcze wciąż nie pokorni) uczniowie iść drogą rzetelnej formacji; " wymagać od siebie choćby inni nie wymagali".