Diakonia uwielbienia i ewangelizacji wraz z członkami kilku innych diakonii wzięła udział w Warsztatach Formacyjno-Muzycznych w Łodzi prowadzonych przez wspólnotę Mocni w Duchu.

ZAPRASZAMY DO PRZECZYTANIA RELACJI Z WARSZTATÓW ORAZ ŚWIADECTWA. Łódź - uMOCNIenie

WARSZTATY FORMACYJNO- EWANGELIZACYJE Z MOCNYMI W DUCHU, ŁÓDŹ 2-3 LUTY 2013

Spotkanie z zespołem Mocni w Duchu przebiegało w otoczeniu murów zasłużonej w walce o dobro bliźniego szkoły. Plakaty, dyplomy i wyróżnienia za promowanie krwiodawstwa, zbiórki harcerskie czy szczególnie zasłużonych w danej dyscyplinie uczniów robiły prawdziwie mocne wrażenie. Jakkolwiek nocleg przebiegał w iście koszarowych warunkach, a ciepły prysznic wiązał się w dychotomicznym pakiecie z zimnym podwórzem które trzeba było pokonać po drodze, to jednak na twarzach uczestników malowały się skupienie i radość. Same warsztaty przebiegały w grupach podzielonych według rodzaju i stopnia umiejętności osobniczych. Gitara, smyczki i bębny zamknięte zostały w salach lekcyjnych, zaś wokal zaawansowany i pianie początkujące-wypuszczone do większych pomieszczeń z powodu liczebności grupy pragnącej nabyć te konkretne umiejętności. Śpiewom, szarpaniu i bębnieniu nie było końca- nawet po oficjalnym zakończeniu wieczornych modlitw uwielbienie przebiegało w sposób niekontrolowany, aczkolwiek sprawiający wrażenie już wieki temu zaplanowanego. Trwało to do późnych godzin nocnych.
Całe gremium jednoczyło się na Eucharystiach i modlitwach, którymi przedzielone zostały ćwiczenia w mniejszych grupach. Dawały one poczucie stawania przed Prawdziwie Potężnym, który zdecydował że zbierze nas wszystkich w tym miejscu i czasie aby uczynić nasze życie choć odrobinę lepszym. Wielu stawiało zacięty opór, lecz w obliczu potęgi Eucharystii wydawał się on jedynie bezsilnym westchnieniem.
Bóg przyszedł do Łodzi wezwany gorącą modlitwą i pokorną służbą. Przyszedł cieszyć się każdym z osobna. Przyszedł jak do siebie- w końcu to przecież On ukształtował serca które teraz poruszał. Bóg przyszedł do nas z bardzo prostego powodu- On nieskończenie nas kocha.


A tak warsztaty wspomina jeden z uczestników...

Na warsztaty jechałem bez entuzjazmu. Próbowałem się przygotować, ale kiedy szukałem intencji do pracy w tym czasie-przed oczami miałem jedynie stos moich problemów posypany mało apetycznym żalem na wszystko. Wiedząc jednak, że taka okazja jeszcze długo potem może się nie trafić, postanowiłem ostatecznie jak najwięcej zanotować i zapamiętać, bo z duchowych przeżyć spodziewałem się jedynie ciężkiej walki.
Kiedy po piątkowym wieczorze położyłem się spać- wiedziałem że noc i śniadanie mogą zmienić moje nastawienie, ale nadal pozostawałem bez przekonania co do mojego zysku duchowego. W fazie REM udało mi się wytrwać do trzeciej w nocy- po przebudzeniu nie spałem już do rana. Jakkolwiek moja wściekłość wstała razem ze mną to po wspólnej porannej modlitwie odczułem ulgę. Podczas warsztatów zapamiętałem szczególnie że Inga Pozorska przy każdym ćwiczeniu powtarzała żeby"dobrze czuć się w tym dźwięku", "rozluźnić się", czy nawet "postarać się poczuć przyjemność". Kiedy nadeszła kolejna modlitwa wszystkich uczestników tego spotkania- zobaczyłem na twarzach ludzi radość z tańca i uwielbienia. Tej nocy również przebudziłem się o wiele za wcześnie. Teraz jednak zobaczyłem, że mam przed sobą dwie drogi: mogę się zdenerwować albo pozostać spokojnym. Wybrałem drugą opcję, ciekawy co z tego wyniknie. Od rana czułem w sobie ulgę- tyle już razy wchodziłem w swoim życiu w złość i narzekanie a tu proszę-wystarczyło wybrać sąsiednie drzwi i z odwagą trzymając za rękę Boga Ojca zwyczajnie popatrzeć co za nimi jest, aby doświadczyć zupełnie innego stanu! Miałem w sobie także sporo wstydu z powodu dotychczasowego narzekania. Bóg jasno pokazał mi, że było ono spowodowane głównie każdorazowym wejściem we wściekłość. Bardzo wyraźnie zobaczyłem Jego obecność- jako potężną siłę, która odsuwa na bok całe zło, pieczołowicie przeze mnie gromadzone, i pragnie teraz być ze mną. Jako podsumowanie tego czasu mogą służyć dwa świadectwa które usłyszałem podczas przerwy w zajęciach. Do stolika przy którym siedzieliśmy podeszły dwie osoby: mężczyzna będący liderem wspólnoty oraz kobieta, która okazała się być mamą właśnie Ingi Pozorskiej. Podczas skromnego przedstawienia siebie i swojej rodziny wyznała że jej córka miała kilka poważnych operacji i bardzo długo doświadczała cierpienia. "Jej książki i rozważania -powiedziała matka- są owocem cierpienia przeżywanego w Panu". Wtedy przypomniałem sobie to co tak akcentowała Inga podczas ćwiczeń- pomimo że do stanu zadowolenia i przyjemności powinno jej być teoretycznie jeszcze bardzo daleko...

Zapraszamy do obejrzenia relacji video: